Bluegrass Festival

Monday 5 September 2005 | general

Z polskich gor, z polskiej Orawy gdzie bylismy w centrum orawskiej i goralskiej kultury i muzyki przenieslismy sie w Apalacze gdzie kroluje “Bluegrass.

Dla mnie brzmi to jak muzyka kantry ale Gary twierdzi, ze to jest odlam kantry. Moze kiedys bede to odrozniac. W Asheville przez cale lato w kazdy weekend odbywaja sie koncerty w samym sercu miasta na malym skwerze tuz pod Urzedem Miasta. Bylismy w ubiegla sobote po raz pierwszy i pewnie pojawimy sie jeszcze nie raz, bo Gary uwielbia bluegrass a ja musze przyznac, ze dobrze sie bawilam. No wiec byly gitary, kontrabasy, bandza, mandoliny, skrzypce, pojawila sie nawet harmonia — wszystko akustycznie, byly spiewy, rowniez na glosy, byly tance (do tego tanczy sie tzw “step dance” — stepuja az dudni) i byly tance dla wszystkich przed scena.

Oczywiscie ja mialam ochote sie przylaczyc, niestety Gary wolal robic zdjecia. Caly koncert trawl 2.5 godziny i zaden zespol nie zagral wiecej niz 2 kawalki, bylam zaskoczona iloscia wykonawcow. Nie byly to duze zestpoly, trzyosobowe czasami wieksze szescioosobowe. Nie byly to oficjalne zespoly istniejace przy jakichs instytucjach w 95% byla to grupka znajomych, pasjonatow, ktorzy po prostu spotykaja sie i razem graja bluegrass. Dlatego musze przyznac, ze zaskoczyl mnie wysoki poziom wszystkich wykonawcow. Ladnie graja, wszystko pod buta a wiele tekstow jest bardzo humorystycznych. Przez caly koncert zastanawialismy sie jakby to bylo i jak zareagowalaby widownia gdyby mozna pokazac im tutaj kawalek goralskiej muzyki i tanca??? Jeszcze raz szkoda, ze to jest tak strasznie daleko ta Ameryka…

Nakrecilismy krociutki film z naszym zdaniem najlepszego wystepu. Jest to duzy plik, wiec trzeba uzbroic sie w cierpliwosc.

I grew up in bluegrass country, but it took moving to Poland to make me really appreciate it. I wouldn’t call myself a “fan” — I have a couple of CDs and I enjoy it, but I’m not crazy about it. Moderation, as in everything.

In Asheville every year, there’s a several-week-long bluegrass festival held every Saturday night in the center of town. Kinga and I went last week and, long story short, “a good time was had by all.”

Particularly entertaining was a grandmother who could yodle like nobody’s business (trying to get in the mood here) and who also sang a most curious song about a mule, complete with the braying.

1 Comment

  1. GARY,
    HEY, I SEE THAT YOU HAVE MADE IT TO AMERICA AND ARE LIVING IN ASHEVILLE. HOW ARE YOU LIKING IT? MORE IMPORTANTLY HOW IS KINGA LIKING IT? I CAN’T REMEMBER THE LAST TIME THAT I TALKED TO YOU BUT IN CASE YOU DIDN’T KNOW I AM PREGNANT. I GET TO FIND OUT THE SEX NEXT WEEK. I AM NINTEEN WEEKS, SO PRETTY MUCH HALF WAY THERE!! WRITE ME SOMETIME.

    HEATHER