Pierwszy tydzien pracy mam za soba. Pierwszy projekt juz prawie zakonczony, w piatek zaczelam juz drugi. To czego dowiedzialam sie w tym tygodniu to zapewne tylko namiastka tego czego jeszcze musze sie tutaj nauczyc ale juz dostrzegam mnustwo roznic pomiedzy geodezja w Polsce a geodezja w Stanach.
- Nie maja Osrodkow Dokumentacji Geodezyjno-Kartograficznej. To znaczy ze nie musz uzupelniac zadnych materialow ale z drugiej strony nie maja zadnych materialow wyjsciowych, wiec kazdy pomiar jest pomiarem od zera.
- Nie kompletuja operatow. Zleceniodawca otrzymuje tylko mape, na ktorej sa wszystkie wymagane informacje. Nie ma zadnej instytucji, ktora odpowiadalaby naszym PODGiK gdzie nalezaloby skladac jakiekowiek dokumenty zwiazane z wykonywanym projektem. Instytucje odpowiedzialne za infrastrukture techniczna w miescie same prowadza swoje archiwa i zlecaja inwentaryzacje. Swoje mapy udostepniaja na stronach internetowych.
- Ilosc informacji zawarta na mapie zalezy od zleceniodawcy. W tym tygodniu opracowywalam mape do celow projektowych. Przedmiotem bylo skrzyzowanie, ktore w tym momencie nie jest zbyt bezpieczne i maja tam wprowadzic pewne poprawki. Poniewaz teren jest mniej wiecej plaski w tamtym miejscu, zleceniodawca uznal, ze nie potrzebuje topografii, na mapie nie bedzie wiec ani jednej wysokosci. Nie do pomyslenia u nas.
- Nie maja zadnego odpowiednika naszej instrukcji K-1. Dobor symboli i ich wielkosc jest zupelnie dowolna, za to na kazdej mapie musi sie znajdowac legenda. Na tych mapach, ktore widzialam wiekszosc symboli jest opisana bezposrednio na mapie. Poniewaz jednakstosuja wieksze skale niz my, nie zaciemnia to rysunku.
- Slala rowniez zalezy od zlecenia ale uwielbiaja duze skale. Wiekszosc map rysuja w odpowiednikach naszych 1:200 do 1:300, my zaczynamy podklady projektowe od 1:500.
- Mapy eidencyjne sa ogolnie dla wszystkich dostepne na stronach internetowych odpowiednika naszego Urzedu Powiatowego. Sa to tylko pogladowe mapy, mozna je ogladac na podkladzie zdjec lotniczych lub na podkladzie planu miasta i dowolnie dodawac rozne informacje. Wiekszosc miast ma tego typu bazy GIS. Dokladne informacje o granicach dzialek znajduja sie w odpowiednikach naszych ksiag wieczystych. Jeszcze do konca nie wiem jak oni tutaj sie tym posluguja, wiem ze maja z granicami nie mniejsze problemy niz my.
- Ksiegi wieczyste — sa dostepne dla wszystkich na stronach internetowych. Tak jak i u nas archiwum prowadza sady.
- Szkice terenowe — Boze jak ja teskie za szkicami Grzeska i Michala. To co dostaje to sterta smieci. Nie uzywaja symbloli, posluguja sie tylka kodami a i tutaj panuje pelna dowolnosc. Kazda ekipa terenowa stosuje dowolnie przez siebie ustalone kody. Szkice sa bardzo szczatkowe, dostaje przewaznie jedynie wykaz numerow pikiet z kodami — masakra.
- Zleceniodawca nie placi za projekt ustalonej na poczatku kwoty, placi za robotogodziny poszczegolnych pracownikow. Kazdy z nas wypelnia codziennie formularz, gdzie wpisuje ile godzin pracowal nad danym projektem i co konkretnie danego dnia zrobil.