Przepraszam za brak polskich liter ale na razie nie udalo nam sie zainstalowac polskiej klawiatury na komputerze rodzicow.

Dotarlismy. Nasza podroz trwala 25 godzin. Dlugo, bardzo dlugo, to mi uswiadomilo jak jestesmy daleko od domu. Pozegnanie z rodzina — mame caly czas widze zaplakana a tate widze na tarasie widokowym lotniska w Balicach jak trzyma w gorze zacisnieta piesc jakby chcial powiedziec “trzymajcie sie”. Bedziemy sie trzymac, chociaz wiem ze bedzie to trudne, bo ja juz okrutnie tesknie, ciazy mi strasznie ta mysl, ze bedziemy tu najprawdopodobniej tak dlugo I ze jestesmy tak daleko od rodziny I przyjaciol.

Rodzice Garego mieszkaja w bardzo ladnej okolicy. Wszystko bardzo przestronnie urzadzone, duze dzialki, ladne domy, wszedzie bardzo czysciutko I duzo, duzo zieleni — przeyjemnie. Mieszkanko bardzo przytulnie urzadzone, wszystko bardzo funkconalne I wygodne, maksimum udogodnien na kazdym kroku, szczegolnie w kuchni. Rozsmieszyly mnie amerykanskie lozka, ktore przez dwa lata z rzedu scielilysmy z Ewa w Wisconsin Dells. No I prosze, znowu spie w amerykanskiej poscieli.

Kingsport — maja tutaj ogromna fabryke chemikalow, dluga na 2 mile (3,2 km), nie pytalam jak szeroka. Jak na fabryke nadzwyczaj czysto tam wszedzie. Przejechalismy wczoraj przez miasto, oczywiscie szerokie przestronne amerykanskie ulice, w centrum troche murowanych, prostokatnych budynkow — mam wrazenie ze wszyskie te miasteczka wygladaja tutaj tak samo. Centrum miasta jest zupelnie plaskie a wokol wyrasaja takie smieszne pojedyncze stozkowate gorki. Wyrastaja ponad
miasto ok 200 m, nie sa zamieszkane ani w zaden sposob zagospodarowane cale porosniete lasem lisciastym.

Zabawnie wygladaja, takie zielone kopki.

Bylismy wczoraj w parku wypoczynku i rekreacji. Usytulowany w lesie pomiedzy tymi stozkowatymi gorkami, wokol sztucznego jeziorka. Maja tam takie male zoo w tym lesie. Wybieg dla wilkow, saren, basen dla wydr itd. Ladnie tam ale wszystko tak zaplanowane i obwarowane zakazami i nakazami jak mowil Stachu o Holandii. Wszedzie sciezki asfaltowe, tu wolno, tam juz nie wolno, nie pozostwiaja wiele swobody. Mozna tam pojezdzic na rowerach ale oczywiscie tylko scisle oznaczonymi sciezkami, no i nie mozna przyjechac do parku na rowerze, trzeba go sobie tam przywiezc. Oj czuje, ze nasza turystyka rowerowa bedzie tutaj troche inaczej wygladala. Coz to za przyjemnosc wywiezc gdzies rower zeby przejechac sie kawalek po parku.

Pocieszyla mnie jednak rozmowa ze spotkanym rowerzysta. Opowiadal nam o klubie rowerowym jaki maja w Kingsport i o trasach rowerych w okolicznych lasach. Pomyslalam sobie ze moze jednak nie wszysko stracone i moze jednak mozna tutaj powaznie pojezdzic na rowerze.